piątek, 29 kwietnia 2005

Jestem w drodze na wyścig

Wczoraj wieczorem dzwonił do mnie Martino i prosił żebym w sobotę postarał się pojechać ładny wyścig. Mam być blisko "Gibo" Simoniego i pomoc mu jak najwięcej bo on chce wygrać a musi też zrozumieć, że na Giro będzie miał dobrą ekipę. Giro pojadę. Jak mówi nasz dyrektor mamy trochę problemów ze składem i pod tym względem jest gorzej niż rok temu. Brakuje nam Eddy Mazzoleniego, który z powodu kontuzji jeszcze się w tym roku nie ścigał. Prawdopodobnie nie wystartuje również Fornaciari tj. nasz prawdziwy motor na płaskim terenie, który też obecnie walczy z bólem kolana. Ogólnie rzecz biorąc niejeden w naszym zespole nie ma jeszcze formy jaką mieć powinien. Będzie nam nieporównywalnie ciężej niż przed rokiem. Etapy cięższe, ale i przeciwnicy poważniejsi. Ale to dobrze, poprzeczka w górę, jak co roku. Cieszę się.

Polubiłem wyścigi Pro Touru. To jest światowe kolarstwo i prawdziwe ściganie. Jak mówią prawie wszyscy jest kolosalna różnica między wyścigami tego cyklu a pozostałymi. Niebo a ziemia - z tym stwierdzeniem każdy zawodnik z ekip PT się zgodzi. Myślę, że jeżdżąc te wyścigi można podnieść swój poziom. Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, iż łatwo jest wygrać te pozostałe. Jutrzejszy wyścig (GP Industria e Artigianato w Larciano) jest ciężki i pewnie rozegra się na podjeździe i po finiszu z mniejszej grupki. W niedzielę (Giro di Toscana) będzie dużo łatwiej i pojedziemy na Bennatiego. Zobaczę się wówczas z większością Polaków ścigających się w Italii i może później skuszę się żeby coś o niektórych z nich napisać.