czwartek, 4 maja 2006

Od wczoraj rana jestem w Belgii

Przez trzy kolejne dni po Romandii trenowałem mało, czyli raczej odpoczywałem. Ani razu nie przekroczyłem objętości 2 godzin na rowerze. Wczoraj nawet pokręciliśmy tylko słabą godzinkę. Dziś, już całą ekipą pojechaliśmy do Liege przejechać trasę prologu (I etapu). Spędziliśmy niecałe 4 godziny na rowerze. Prolog uważam za wymagający, a krótko ujmując prowadzi on najpierw pod górę, a potem z góry i tylko tyle. Początkowo nawet myślałem by nie używać roweru czasowego, ale sam podjazd w większości jest jednak stosunkowo łatwy. W Belgii jest ciepło, bo tak na treningu jak i również i wieczorem gdy jechaliśmy na prezentację było ponad 25 stopni. Prezentacja to było nieporozumienie. Giro to jednak Giro, a tu mało ludzi, znikome zainteresowanie chociaż była ona zorganizowana w centrum Liege tj. w miejscu skąd startuje klasyk Liege - Bastogne - Liege czyli wyścig na starcie, którego widziałem zawsze dużo, bardzo dużo ludzi. Wieczorem "Martino" zrobił odprawę i powiem jedno. On uważa, że jesteśmy mocni, najmocniejsi jako drużyna i ja się z nim zgadzam. Nasza siłą jest jedność i chęć osiągnięcia jednego i tego samego dla wszystkich celu!