piątek, 4 lipca 2008

Mój wybór był stricte taktyczny

Wielu kibiców i znajomych pytało się mnie ostatnio czy nie mogłem jednak wystartować na Mistrzostwach Polski. Właściwie mogłem i do paru dni przed zawodami chciałem. Jasne, że większość peletonu TdF startowała w Mistrzostwach Narodowych, ale był to dla nich etap przygotowań po okresie odpoczynku jak np. u moich kolegów Cunego, Ballan, Tiralongo, Marzano (owszem jechali Tour de Suisse, ale nie Giro). Myślę, że nie znajdzie się wielu ludzi którzy jechali najpierw Giro d'Italia, a potem Dauphine Libere lub Tour de Suisse, a teraz staną na starcie Tour de France. Nawet Marzio, który będzie reprezentować Italię na Igrzyskach Olimpijskich w dwóch wyścigach nie startował w ogóle od zakończenia Giro, a tym bardziej nie jechał w Mistrzostwach Krajowych, ani na czas ani ze startu wspólnego. Tak jak pozostali AZZURRI dostał wolną rękę co do przygotowań wiedząc o starcie dużo szybciej. Patrzmy na najlepszych.

Mój wybór był stricte taktyczny. Nie jestem motocyklem, nie ścigam się w Formule 1. Nie wybieram startów zależnie od humoru. Musiałem odpocząć po Dauphine Libere, a wcześniej jechałem przecież Trentino, Romanię i Giro mając maksymalnie 5dni odpoczynku między tymi wyścigami. Później postanowiłem spokojnie realizować prace według zadanego planu. Trzy dni w górach nie byłyby możliwe ze startem na MP, a w moim odczuciu były konieczne. Nie zostawiam nigdy nic przypadkowi. Nie szukam przez to wymówek. Jak jestem mocny to dlatego, że pracuje dobrze. Jak slaby mówię, że mi nie szło lub analizuje gdzie popełniłem błąd. Nie byłbym spokojny na starcie Touru gdybym od Dauphine nie pojeździł trochę w górach. Zrobiłem w sumie 9.000 metrów przewyższenia w trzy dni. Wykonałem dobrą pracę, jednego dnia dochodząc do blisko 60 powtórzeń zmiany rytmu i intensywności jak zwykłem pracować z Leo przed ważnymi startami. To ważna praca której kolejny start na trasie w Złotoryi by mi nie zapewnił.

Słowo do kibiców. Nie ignoruje ich i obiecuję co postawiłem sobie za punkt honoru, iż postaram się kiedyś wygrać wyścig o MP, ale tylko wtedy jak trasa i warunki przygotowań na to pozwolą. Zbyt ważnym dla mnie wyścigiem jest Tour de France żebym sobie odpuścił chociaż jeden dzień pracy po to żeby stanąć na starcie wyścigu o MP. Bez domysłów proszę. W rozmowie ani Prezes ani "Wadek" nie powiedzieli mi że jak nie przyjadę na MP to nie pojadę na Igrzyska Olimpijskie czy Mistrzostwa Świata. Raczej nawet wykazali zrozumienie dla podjętej przeze mnie decyzji, a sam Piotr też przyznał że podobnie zrobił parę lat temu sam szykując się do Touru. Basta o tym .. jutro jest TdF i na tym starcie chcę się teraz skupić. Pierwsze etapy nie dla mnie. Chcę je spokojnie przejechać. Nic na siłę. Dyrektor powiedział Damiano, że o Marzio i o mnie może zapomnieć do pierwszej mety pod gorę. W dwójkę wychodząc z Giro musimy odnaleźć dobrą kondycję, a na to potrzeba kilku dni.