niedziela, 9 sierpnia 2009

Sylwester Szmyd pamięta cios przed igrzyskami. Pojedzie w MŚ?

Sylwester Szmyd dostał powołanie i zbudujemy drużynę na mistrzostwach świata w Mendrisio pod niego. To trasa dla niego, ma na niej duże szanse na sukces - mówi trener kadry Piotr Wadecki. Ale Szmyd się waha

Do wyścigu o tytuł mistrza świata kolarze zawodowcy ruszą 27 września. Szmyd odpowiedział Wadeckiemu, że będzie myślał nad problemem. - Ja nie chowam długo urazów, ale trudno zapomnieć mi to, co zrobili ze mną przed igrzyskami - mówi Sport.pl i "Gazecie Wyborczej" najlepszy polski kolarz.

Szmyd, 31-letni wychowanek Rometu Bydgoszcz, jeden z najlepszych na świecie "gregario", czyli pomocników, długo był ignorowany przez Polski Związek Kolarski. Zdaje się, że za to, iż wielokrotnie krytykował fatalny stan kolarstwa. Podkreślał, że zawodową karierę można zrobić, wyjeżdżając jak najszybciej z Polski - sam wyjechał do Włoch 12 lat temu. Wątpił też, czy najlepszą metodą na odbudowanie dyscypliny jest kilkudziesięciomilionowa inwestycja w tor kolarski w Pruszkowie - oczko w głowie wieloletniego prezesa PZKol Wojciecha Walkiewicza.

Mimo że rok temu był jedynym polskim zawodnikiem w Tour de France, powołania na start w igrzyskach nie otrzymał. - To wszystko jakiś absurd. Nie chcę o sobie za dobrze mówić, ale sam fakt jazdy z najlepszymi powinien być wzięty pod uwagę przy nominacjach olimpijskich - mówił Szmyd, który o powołaniach na Pekin dowiedział się z telegazety. - Już osiem lat mam zawodowy kontrakt, jestem w dziesiątce na mecie najlepszych wyścigów. Chyba o nominacjach decydują jakieś układy. Nie mogę tego zrozumieć.

- Takie igrzyska się nie powtórzą. Naprawdę wściekłem się, kiedy zobaczyłem w transmisji trasę olimpijskiego wyścigu - mówi Szmyd. - Idealna dla mnie, typowa dla górali, a moja forma była fenomenalna. Gdyby taka sama trasa i forma były w Mendrisio, na pewno bym wystartował, a tak boję się trochę, że związek wykorzysta mnie do poprawy swojego wizerunku albo w razie braku sukcesu znajdzie kozła ofiarnego. Ale zastanawiam się. Powiedziałem Piotrowi Wadeckiemu, że dam odpowiedź w połowie Vuelta a Espana.

- Trasa w Mendrisio jest idealna dla niego - mówi jednak Wadecki. - Przejechałem ją kilka razy i wiem, że choć wzniesienia nie są długie, to 19 okrążeń zrobi swoje. Stworzymy drużynę pod niego, która wesprze go w walce. Ma spore szanse na sukces. Zwłaszcza że w tym sezonie jest w bardzo dobrej formie - argumentuje Wadecki i podkreśla, że ze Szmydem rozmawiali w polubownym tonie podczas Tour de Pologne.

Szmyd rzeczywiście jeździ w tym sezonie doskonale. Świetnie pomagał Ivanowi Basso podczas ostatniego Giro d'Italia, wygrał najbardziej spektakularny etap w Dauphine Libere - na Mt Ventoux - i wystartuje w Vuelta a Espana, by znów pomagać Basso. Zabiega o niego m.in. grupa Astana, w której jeździ legendarny Lance Armstrong.
źródło: Gazeta Wyborcza foto: Marek Kotowicz