niedziela, 31 stycznia 2010

Dwanaście lat temu

31 stycznia wysiadłem we Florencji z autobusu po 24h podróży z Polski by zrealizować marzenie bycia zawodowym kolarzem, wtedy nie przypuszczałem nawet, że będę mógł być we włoskich grupach zawodowym kolarzem tak długo, a jednak...



Po powrocie z Gran Canari nie byłem w domu nawet 24h, wyjechałem do Monte Carlo bo prognozy na weekend nie były zbyt ciekawe. W samym MC dziś rano jednak padał śnieg i były zaledwie trzy stopnie, coś niebywałego w tym regionie. Myślę, że dużo dobrej roboty wykonanej na Canari nie pójdzie na marne, jeszcze tylko trzy dni treningów w domu i lecę w piątek z liderami ekipy na Teide. Basso, Pelli, Nibali i Kreuzinger i ja, dwa tygodnie na wysokości. Jestem spokojnej myśli przed nadchodzącym sezonem, wszystko dobrze się układa.

foto: Kasia Szmyd

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Panie Sylwestrze, czy byłby Pan uprzejmy powiedzieć, skąd u zawodowców bierze się tak ogromna niechęć do kasków?

Nie chcę "matkować", ale pojąć nie mogę, dlaczego ludzie, którzy tak wiele razy widzieli i przeżyli wypadki na rowerze, na własne życzenie zmniejszają własne szanse w razie kolejnego nieszczęścia.

Swoją drogą, nie rozumiem też tego, jak kask może przeszkadzać - czyżby o wyborze sprzętu decydowała wyłącznie kasa wyłożona przez sponsora, a komfort był dla kierownictwa nieistotny? Przecież dobrze zaprojektowany kask jest praktycznie niezauważalny i nieodczuwalny...

Unknown pisze...

Witam,ja mysle ze to nie do konca jest niechec,a zwykle przyzwyczajenie.Musze jednak pana zapewnic ze coraz wieksza liczba zawodowcow jezdzi w kasku rowniez na treningach.Sam,ku niezadowoleniu najblizszych,nie jezdze.Tak mi wygoniej,tak sie nauczylem,tak w pierwszych latach zawodowstwa sie scigalem.Nie toleruje z drugiej strony zeby ktos z amatorow lub mlodych kolarzy wybral sie ze mna na trening bez kasku na glowie....
Kaski sa odgornie narzucone w naszej ekipie na wszystkich zgrupowaniach od tego roku,a to ze musimy jezdzic w tym co daje sponsor to nie umiejsza komfortowi,mysle ze wszystkie kaski z gornej polki sa dzis na rowni i wygodne,lekkie i komfortowe..pozdrawia,sylwek

Sylwester Szmyd pisze...

Witam,ja mysle ze to nie do konca jest niechec,a zwykle przyzwyczajenie.Musze jednak pana zapewnic ze coraz wieksza liczba zawodowcow jezdzi w kasku rowniez na treningach.Sam,ku niezadowoleniu najblizszych,nie jezdze.Tak mi wygoniej,tak sie nauczylem,tak w pierwszych latach zawodowstwa sie scigalem.Nie toleruje z drugiej strony zeby ktos z amatorow lub mlodych kolarzy wybral sie ze mna na trening bez kasku na glowie....
Kaski sa odgornie narzucone w naszej ekipie na wszystkich zgrupowaniach od tego roku,a to ze musimy jezdzic w tym co daje sponsor to nie umiejsza komfortowi,mysle ze wszystkie kaski z gornej polki sa dzis na rowni i wygodne,lekkie i komfortowe..pozdrawiam,sylwek

Anonimowy pisze...

zdrowia i jeszcze raz zdrowia!
tak jak ze wszystkim co godne uwagi i cenne - dużo cierpliwości i wytrwania życzę!

TomekB

asz pisze...

Niestety też przyzwyczajony do czapki
tak jeżdżę na treningi,ale zakładam
do ścigania bo wiadomo jak niebezpiecznie jest w grupie.
Dlatego rozumiem Sylwka choć oczywiście
"Anonimowy" ma rację.

Anonimowy pisze...

Dziękuję za odpowiedź. Pozostaje mi życzyć, żeby kask nigdy nie był potrzebny, a nawet jeśli, to żeby zawsze był na swoim miejscu :) Pozdrawiam i trzymam kciuki za nowy sezon!