piątek, 14 maja 2010

Etap do domu a ja na początku się skasowałem

Jak się ludzie kładą przed tobą przy ponad 50km/h to niewiele można zrobić. Dalej to już kręciło się rożnie, nie chcieliśmy nikogo dogonić a tylko jechaliśmy nasz wyścig.

Prawy nadgarstek napuchnięty, lewa dłoń zbita i to jedyne miejsce gdzie boli, pomińmy jakieś tam obtarcia.

foto: bettiniphoto

1 komentarz:

quis ut deus pisze...

trzymam kciuki za Pana jazdę w Giro!!
W bólu rodzą się najpiękniejsze rzeczy;)
Bedzie dobrze!!!