niedziela, 31 stycznia 2010

Dwanaście lat temu

31 stycznia wysiadłem we Florencji z autobusu po 24h podróży z Polski by zrealizować marzenie bycia zawodowym kolarzem, wtedy nie przypuszczałem nawet, że będę mógł być we włoskich grupach zawodowym kolarzem tak długo, a jednak...



Po powrocie z Gran Canari nie byłem w domu nawet 24h, wyjechałem do Monte Carlo bo prognozy na weekend nie były zbyt ciekawe. W samym MC dziś rano jednak padał śnieg i były zaledwie trzy stopnie, coś niebywałego w tym regionie. Myślę, że dużo dobrej roboty wykonanej na Canari nie pójdzie na marne, jeszcze tylko trzy dni treningów w domu i lecę w piątek z liderami ekipy na Teide. Basso, Pelli, Nibali i Kreuzinger i ja, dwa tygodnie na wysokości. Jestem spokojnej myśli przed nadchodzącym sezonem, wszystko dobrze się układa.

foto: Kasia Szmyd